„I zauważyłem, że belfer jak krowa pasie się moją zielonością.” Dlaczego często po ukończeniu uczelni artystycznej trzeba „odpocząć”, wygenerować własny język wypowiedzi, poszukiwać swojej identyfikacji. Mówi się obiegowo o ograniczających założeniach programowych, akademickich schematach, rutynie i rytuałach funkcjonowania. Co kryje się za fasadą szkoły? Można prowokacyjnie stwierdzić, że szkoła oprócz dozowania pewnej specjalistycznej wiedzy, egzekwuje studenckie posłuszeństwo przy pomocy władzy autorytetów, którzy w przypadku dziedziny opartej na relatywizmie, mogą być autorytetami fałszywymi. Prestiż i pozycja takiego autorytetu ugruntowuje się dzięki zielonej ignorancji i inercji studentów, przygniatanych artystycznymi dokonaniami i medialną sławą profesorów. Ich autorytarnie narzucone gronostajowe mistrzostwo skutkuje intelektualnym mobbingiem i stylistycznym, pracownianym molestowaniem. W reakcji następuje koniunkturalne kalkulowanie – kogo warto znać, z kim trzymać, który z