Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2011

Trzeba było połechtać ego artystów

Żyjemy w "społeczeństwie spektaklu", który neguje sfery prywatne i publiczne. Wynika to z kultury nadmiaru i świadczy o tym kryzys sceny. Wszakże artyści próbują dziś uczestniczyć w grze, starając się sfunkcjonalizować zło, odbierając mu znamiona zła. Jeśli jeszcze mogą irytować, to nie tyle swoimi manifestacjami, co raczej tym, że zgłaszają ciągle jeszcze pretensje do tego, by irytować, poruszać, bulwersować. To, co poraża, nie jest kolejnym krzykiem artysty, wołającego do znudzonych odbiorców, którzy tę scenę widzieli już wiele razy: "Jestem!", ale jego pustka i bezradność. Gdy z lekceważącą wyższością mówią pogardliwie o społecznych konwenansach, którym, jak sądzą, nie ulegają, nie dostrzegają faktu, że ich postawa buntu i dezynwoltury jest w rzeczywistości jedynie zamianą jednego wariantu stylu życia na inny, jednej maski społecznego teatru na inną, bo wbrew ich postmodernistycznym marzeniom o unicestwieniu kultury, czyli formy, nie ma od niej uciecz